Z Warszawy do Krynicy Zdrój jedzie się teraz sprawnie. Najszybciej chyba S7 na Radom, Kielce. Tuż za Jędrzejowem odbijacie na Kazimierzę Wielką, potem przez Brzesko i Nowy Sącz. Ale od czego są dzisiaj nawigacje i mapa Googla.
Hotel Krynica jest widoczny po prawej stronie na górze, choć w samej Krynicy nie kierujcie się nawigacjami, ale znakami. Uliczka dojazdowa, przez mostek, którą pokazują urządzenia, jest w remoncie. Hotel położony jest na zboczu, powyżej hali klubu hokejowego KTH Krynica. I uwaga! Cały rok można pojeździć tam na łyżwach. Są wypożyczalnie. A to nie jedyna zimowa atrakcja obok hotelu, czynna cały rok. Jednak o tym za chwilę.
Parkingi odkryte i stanowiska zakryte są tuż obok hotelu. Meldunek przebiega sprawnie, a uśmiechnięte Panie z recepcji sporo opowiadają o tym z czego możemy korzystać. Znają odpowiedzi nawet na najtrudniejsze pytania dotyczące hotelu i okolicy. Oczywiście jest pandemicznie, ale takie czasy. Recepcja za plastikowymi przesłonami, w kilku punktach holu wejściowego informacje o zasadach "w czasach zarazy" i stoliki z płynami do dezynfekcji. Widać, że hotel wie jak działać w stanie ograniczeń. Mali goście mogą liczyć na drobny upominek, a łakomczuch w każdym wieku dostaną cukierki. Można kupić akcesoria dla dzieci, jeśli zapomnieliśmy szczoteczki czy smoczka, są także słoiczki z jedzeniem.
Odbieramy informator, karty do pokoju i idziemy do windy, choć jest dla 8 osób, mogą obecnie na raz jechać nią dwie osoby, no chyba, że są rodziną. Na 4 piętrze łatwo odnajdujemy pokój, bo wszędzie na korytarzach są informacje ułatwiające poruszanie się po wielkim obiekcie. 5 pięter blisko 150 pokoi, w tym kilkanaście rodzinnych oraz 8 apartamentów. Jest basen, studio SPA, sala zabaw, restauracja, bar, sale konferencyjne. My z Maksem dostaliśmy pokój rodziny z oddzielną sypialnią i przepięknym widokiem z balkonu na Krynicę. Z miejscem nie ma problemu, jest gdzie postawić i rozpakować walizki. Rozkładana dwuosobowa kanapa, a w sypialni łóżka lub jedno podwójne. Myślę, że rodzina 2+2 wypocznie w komfortowych warunkach. Sporo folderów i informacji na sytuacje awaryjne, jak adresy aptek czy szpitali i do wypoczynku.
Łazienka też jest duża, sporo półek do rozstawienia kosmetyków i innych akcesoriów, co często stanowi problem. Wanienka na podstawie spokojnie się zmieści, także rodzice z małym dzieckiem też nie będą miały problemów. Hotel dysponuje wszelkimi akcesoriami, są wanienki, podgrzewacze, nawilżacze, podstawki, miski, zabezpieczenia do okien i kontaktów. Wystarczy powiedzieć podczas rezerwacji czego potrzebujemy i wszystko znajdzie się w pokoju. Moją uwagę zwróciła nakładka na drzwi, która uniemożliwia ich zatrzaśnięcie się. Dzięki niej wszędobylski maluch nie przytnie sobie rączek.
Ale zostawmy pokój. Pora na atrakcje. W hotelu, tuż obok restauracji, jest duża sala zabaw dla dzieci, gdzie te nie będą się nudzić. I oczywiście basen, choć z powodu pandemii, trzeba dzwonić i sprawdzać czy jest miejsce, bo jednorazowo może się pluskać tylko 15 osób. Są sauny i jacuzzi, ale tutaj też trzeba rezerwować miejsca, bo obsługa dezynfekuje je po każdej wizycie. No cóż, takie wymogi i dobrze, bo człowiek czuje się bezpiecznie. W ciągu roku, w sezonach, przez cały tydzień odbywają się animacje, i jest ich tak duże, że trudno wszystkie wymieniać. Są nawet takie dla całych rodzin. Starsze dzieci mogą też wypożyczyć gry i książki. Nie ma zewnętrznego placu zabaw, ale to hotel miejski i raczej trudno byłoby go umiejscowić. Jeśli mama będzie chciała iść do SPA a tata na siłownię, to hotel zorganizuje im nawet opiekunkę.
Obsługa hotelu wie także dobrze co się dzieje w okolicy. Z wieloma miejscami hotel współpracuje i można skorzystać z danej atrakcji na warunkach "dla gościa hotelu Krynica". A atrakcji w okolicy nie brakuje. Poza klasykami jak spacer po deptaku, skorzystanie z wód pitnych, można się przejść trasami związanymi ze słynnymi mieszkańcami miasta – Jana Kiepury, wybitnego śpiewaka – tenora i aktora oraz Nikifora, słynnego malarza – prymitywisty. A to nie jedyni znani kryniczanie. Jest Park Zdrojowy i przedwojenna, działająca do dzisiaj, kolejka na Górę Parkową. Tuż obok hotelu jest, wspomniane już kryte lodowisko oraz Sankostrada - tor saneczkowy, także czynny cały rok. Ziemny kort tenisowy. No i oczywiście góry i górki, i tras bez liku. Najnowszą chyba atrakcją jest 50metrowa wieża widokowa, a wokół niej podniebna ścieżka edukacyjno-przyrodnicza. Najfajniej dotrzeć tam spacerem, my tak zrobiliśmy. Obok hotelu, trzeba skręcić w ulicę Zieloną, potem ulicą z kostki i wreszcie przez las, ok. 30-40 minut marszu, cały czas pod górę, aż do Przełęczy Krzyżowej. Tam skręcacie w prawo i wzdłuż trasy żółtej, po ok. 20 minutach dochodzicie do stóp wieży. Jest też metoda dla bardziej wygodnych, można samochodem pojechać do kompleksu narciarskiego w Słotwinach i wjechać pod wieże wyciągiem z narciarskimi kanapami.
Kolejną ciekawą atrakcją jest kolejka gondolowa, ponoć najnowocześniejsza w Polsce, którą wjeżdża się na Jaworzynę Krynicką, 1114 m.n.p.m. I znowu polecam spacer, nie jest lekko, ale doznania bajeczne. Od wieży widokowej cofamy się do Przełeczy Krzyżowej i stamtąd schodzimy w stronę Czarnego Potoku. Tutaj polecam nie spoglądać za siebie, w górę, bo świadomość, że w drodze powrotnej trzeba tam wejść może nie uskrzydla, ale, uwierzcie, z powrotem też jest fajnie. Także tutaj można do Czarnego Potoku i dolnej stacji kolejki dojechać naokoło samochodem. Tylko jaki wtedy, będzie to wyjazd w góry. ;) No chyba, że ktoś ma naprawdę małe dzieci. Wtedy jest usprawiedliwiony. Tras jest bardzo dużo, trudno je opisać, bo na Jaworzynę Krynicką można też wejść "z buta" to ponad 2 godziny marszu, ostro pod górę. Ale satysfakcja duża. Widzieliśmy nawet, przynajmniej kilkanaście osób, które tą trasę robiły na rowerach.
Po miłym powrocie do hotelu, bo przecież już z Przełeczy Krzyżowej do Krynicy tylko się schodzi, ruszyliśmy do restauracji. Pierwsze wrażenie, dużo luzu, bo na sali o połowę mniej stolików. Obiadokolacja serwowana z karty, dwie przystawki, dwie zupy, dwa dania głowne i dwa desery do wyboru. Jest też propozycja dla dziecka. Kelnerzy w maskach lub przyłbicach i rękawiczkach sprawnie roznoszą zamówienia. Napoje także można zamówić tylko do stolika. Jedzenie bardzo smaczne, ciekawe potrawy, dla dzieci hotelowe klasyki jednego dnia "kąski kurczaka i frytki", drugiego "kawałki dorsza i ziemniaczki". Mały zgrzyt przy kolacji drugiego dnia, jeden z kelnerów zbytnio wyluzował i nosił maseczkę poniżej nosa. Tego wieczoru też, kilku gości przemykało bez maseczek przez salę. Ekipa dzień wcześniej było bardziej restrykcyjna. Wpadki bywają. Śniadania, szczególnie w okolicach godz. 8:30-9:00 niestety zaczynają się od kolejki, bo niby szwedzki bufet, ale wskazuje się potrawy przez ściankę z plexi, a wszystko podaje obsługa. Zatem trwa to trochę dłużej, z kolei w dalszej części sali każdy może już podejść, żeby nalać sobie kawy lub herbaty i wziąć "ciasteczko"do śniadania. No takie niestety mamy czasy i hotel jak najlepiej stara się dbać o bezpieczeństwo gości. Myślę, że szybko wprowadzą jakiś model, który ograniczy kolejki o poranku.
Podsumowując, fajnie, że mimo tak trudnej sytuacji kierownictwo i obsługa hotelu daje radę przechodzić to z uśmiechem na twarzach. Hotel Krynica naprawdę przykłada się, by każdy z gości czuł się bezpiecznie i mógł bezstresowo wypoczywać. A obserwując wiele osób mam wrażenie, że nie jest to łatwe zadanie. Ja wybiorę się tam z rodziną kolejny raz. Czułem się "zaopiekowany" pod każdym względem.
I mały apel na koniec. Szanujmy siebie i zdrowie nas wszystkich. Maseczka to nie bandanka, którą można nosić na szyi czy w tylnej kieszeni spodni. I wyciągać tylko, gdy zagraża nam kara albo przypomni obsługa. Jeśli gdzieś mamy ją zakładać to zakładajmy, dzięki niej może nie zarazimy kogoś obok nas, bo nawet możemy nie wiedzieć co się czai w środku.